niedziela, 6 lipca 2014

Zossen, Seddin.

Hura, kolejny wspaniały dzień z działającym WiFi! Jak tak dalej pójdzie,  to wrócimy do starego rytmu dodawania postów codziennie.  :)

Więc tak.  Wczoraj wyjechałyśmy z Berlina bardzo późno,  bo chyba koło 15, dlatego nie przejechałyśmy wiele. Ale! Pełne rozgoryczenia i frustracji  natrafiłyśmy  chyba na najfajniejsze miejsce, jakie widziałyśmy w życiu. Była to zamknięta plaża z wydzielonym miejscem do skimboardingu,  takim profesjonalnym;  były tam wszelkiego rodzaju przeszkody,  a do tego specjalne uchwyty,  które ciągnęły skimboarderów po trasie.  Mi się to trochę kojarzyło z orczykiem w górach,  więc myślę,  że można to tak sobie wyobrazić.  ;p w każdym razie akurat tego dnia odbywały się tam zawody, więc z chęcią zatrzymałyśmy się,  by je obejrzeć. Gdy jeszcze okazało się, że można tam za 8 euro rozbić się z namiotem.. wiadomo, nie trzeba było nas długo namawiać.  :D po zawodach miałyśmy też pokaż fajerwerków na środku jeziora,  co już zupełnie wynagrodziło nam wcześniejszy upadek dobrego humoru.
A teraz ta gorsza strona medalu... Po zawodach,  fajerwerkach i wszystkich tych przyjemnych sprawach miało miejsce jakieś Summer Beach Party, które przez znakomitą część nocy nie dawało nam spać. Dlatego też wstawania następnego dnia rano nie zaliczam do przyjemnych wspomnień.
A trzeba było jechać,  wiadomo. Szło nam to bardzo opornie, po pierwsze przez  niewyspanie, po drugie przez nieznośny upał, a na dokładkę jeszcze przez głód,  który zaczął dawać nam się we znaki w okolicach południa, ponieważ rano  zjadłyśmy całe nasze zapasy. Z resztą kto to widział,  żeby w niedzielę nie był czynny ani jeden sklep?? Na prawdę nie rozumiem.  W każdym razie dziś nasza jazda skończyła się po zaledwie 40 kilometrach, co planujemy nadrobić jutro wstając trochę wcześniej i ruszając z samego rana.
A dzisiejszą noc spędzamy na świetnym campingu w miejscowości Seddin. Tuż koło jeziora,  WiFi za darmo- do tej pory jeszcze się to nie zdarzyło- i łazienka do naszej dyspozycji. Wszystko tylko za 5,5 euro! A, i jeszcze dostałyśmy za darmo żetony na 3-minutowy prysznic (co z kolei trochę mnie zaniepokoiło...), za co wszędzie indziej musiałyśmy płacić koło 50 centów. Po prostu wspaniale,  oby tak dalej! :)

Aga.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz