piątek, 27 czerwca 2014

Dzień szósty: Żnin- Oborniki.

Dziś znowu było trochę intensywniej. O 11 ruszyłyśmy ze Żnina w kierunku Oborników, w których byłyśmy koło 19. Przejechałyśmy równo 100 km- miało być mniej, ale GPS zrobił nas w bambułko i wyprowadził na drogę,  której żaden rowerzysta nie wyśniłby nawet w najgorszych snach. Najpierw nawierzchnia nierówna i piaszczysta, później cała we fragmentach cegieł i na koniec jeszcze pod górę.. ale mimo to dałyśmy radę i nawet nie  złapałyśmy gumy,  jestem z nas dumna! :D

Póki co jest świetnie,  pogoda wreszcie zrekompensowała nam swoje dziwne,  zmienne stany i teraz przyprawia nas o rumieńce  gorącymi promykami słońca.   Oby wytrwała tak jeszcze chociaż 3 dni,  kiedy to w końcu dotrzemy do Berlina.... :)

Tak od siebie dodam jeszcze,  że wybornie jedzie się z Arctic Monkeys,  Tenacious D oraz Deep Purple w słuchawkach.  Zaś na wieczór polecam Genesis,  The Doors oraz Alan Parsons Project ^.^

Aga.




1 komentarz:

  1. O, dobry pomysł z wpisywaniem nazw miejscowości w tytule. W dniu swoich urodzin życzę Wam pomyślnych wiatrów. :)

    OdpowiedzUsuń